-Już czas. Znacie plan, prawda? Radze wam, nie zawiedźcie mnie, nie w tej sprawie. - wysyczał pierwszy raz od paru miesięcy.
Pokiwali więc tylko głowami nie chcąc ujawniać swoich wątpliwości. Co mogli poradzić...? Musieli się dostosować i już. Voldemort może im to wytłumaczył, lecz zrobił to ogólnie. Nie znali szczegółów, więc dziwne jest, że nie chcieli w tym brać udziału? Gdyby któryś z nich przez przypadek, zwykłe zagapienie, przyzwyczajenie, zdenerwowanie nazwał Hermionę Granger, nie Riddle , najpewniej już by się nie obudzili. Dostali ultimatum; albo się dostosują, albo będzie źle.
-Chodźcie za mną.
Nadal nic nie mówiąc, lecz kiwając głową ruszyli w stronę wyjścia z salonu, znajdując się na korytarzu. W dość krótkim czasie, zaraz po odnalezieniu Alice Malfoy Manor przeszło niewyobrażalną metamorfoze- zniknął wszechobecny czerń,a zastąpił go szmaragd, czerwień, ciemny fiolet, granat. Musieli przyznać, że dawało to dużo lepszy efekt, szczególnie z srebnymi lub złotymi dodatkami wszechobecnymi w domu. Odsłonięto też zasłony, wpuszczając przy tym światło do ciemnych od wieków komnat. Idąc jednym z korytarzy doszli do pokoju panny Riddle. Byli w nim wcześniej- zanim jeszcze Gryfonka przekroczyła progi posiadłości. Pokój wówczas nie różnił się niczym od innych- czarne ściany pozasuwane zasłony, a jedynym źródłem światła był kominek. . Zdziwili się więc, gdy zobaczyli szaro- fioletowy pokój. Pierwszym, co się rzucało w oczy było duże łóżko z poduszkami. Pokój był sporych rozmiarów, a wydawał się być jeszcze większy z powodu dużego lustra oprawionego srebrną ramą. Na jednej z ścian mieściły się dwoje drzwi prowadzące do łazienki i garderoby. Dużo słonka wpuszczał także balkon z pięknymi fiołkami i hryzantemami. Pomimo balkonu było także zaczarowane okno, które zamiast wskazywać pogode obecną na dworze pokazywało nastrój właścicielki pokoju- śpiącej na łóżku Hermiony.
-Severusie, zaczynajmy.
Jedno polecenie wystarczyło, by zgromadzonym w pokoju przebiegł dreszcz po plecach. Mimowolnie cofneli się niezauważalnie do tyłu. Jednynie Snape zachował zimną krew- wyszedł, gdy usłyszał swoje imie. Wyszeptał do Toma kilka słów poczym kiwając głową wyjął różdżkę, po czym zaczął szepatć zaklęcia: "Innaminitus Conjurus", "Obliviate", "Priori Incantatem", "Waddiwasi","Sesam Materio" *. Malfoyowie stali w osłupieniu.Nigdy nie słyszeli tak złożonych zaklęć wypowiadanych z takim akcentem. Tylko na Draconie nie robiło to większego wrażenia. Jego chrzestny był miłośniekiem wszystkiego, co normalnych ludzi denerwowało, więc już niejednokrotnie uczył swojego chrześniaka takich zaklęć o czym państwo Malfoy nie miało pojęcia. Po 10 minutach podobnego działania zaklęć Snape opuścił różdżkę, cofając się w stonę Lucjusza i Narcyzy.
-Powinna się obudzić za jakieś trzy minuty. Nie mogłem jej wstrzepić pełnych wspomnień, jest za mądra i poznałaby iż nie są one prawdziwe. - wyszeptał Snape. Powoga sytuacji była namacalna; Malfoyowie ciszej oddychali, Severus szeptał. Jedynie Tom i Alice nie zmienili swojego zachowania od wejścia do pokoju.
-Uwierzy? - zapytał Tom, patrząc przenikliwie na Hermione. Po jego głowie błąkała się tylko jedna myśl; tak bardzo się zmieniła..
-Będzie miała niejasne przebłyski waszej przeszłości. Ale to wszystko zależy od niej. - odpowiedział nadal szepcząc Snape.
Po chwili usłyszeli ruch z strony łóżka. Voldemort zdążył posłać tylko ostrzegające spojrzenie gością, nim nie podszedł bliżej.
-Co się stało? - zapytała półprzytomnym głosem Hermiona. Jedno pytanie z ust osiemnastolatki wprawiło w niemałe zakłopotanie znajdujących się w pokoju. Ustalali jak się zachować przez cztery dni, więc ktoś mógłby pomyśleć, że wszystko mają poukładne. Szkoda, że tak nie było. Tom, Alice i Severus ustalali najbardziej prawdopodobne wersje wydarzeń przez które Hermiona mogła stracić pamięć. Wtedy wydawało się to takie proste... oni jednak mają uczucia i nie pomyśleli o tym, jak będzie im trudno powiedzieć to w oczy dziewczynie. Jako pierwsza oprzytomniała Alice odpowiadając na pytanie.
-Ktoś rzucił na ciebie silną klątwe. Myśleliśmy, że już się nie wybudzisz . - powiedziała, a w jej oczach zalśniły łzy. Malfoyowie pomyśleli, że w mugolskim świecie byłaby świetną aktorką. Wyjaśnianie jej pochodzenia odbyło się w małym gronie a zajeło niemal trzy godziny. Jedyne, co Riddle'owie mogli powiedzieć to to, że Severus dobrze się spisał. Wczepił w jej umysł zamglone wspomnienia Toma i Alice. Tymsamym "unicestwił" wspomnienia z Ronem i Harrym, ich przyjaźń i przynależność do Gryffindoru. Zostawił jednak wielką wiedze i ufność w stosunku do ludzi.
-Miona, odśwież się , za godzinę zaczynamy kolacje. - powiedział Tom, uśmiechając się szczerze. Był naprawdę szczęśliwy; miał wszystko, czego pragnął. Wie, że musi zadbać o swoje i swojej rodziny szczęście i to tym miał zamiar się zająć.
- Jeśli mój pokój jest takich rozmiarów, to boje sie pomyśleć jakich jest dom. Myślicie, że trafie..? - powiedziała młoda Riddle lekko się uśmiechając. Jej pokój był piękny, lecz nie chciał wyobrażać sobie siebie błądzącej po tym ogromnym pałacu.
-Draco po ciebie przyjdzie, to żaden problem. - powiedzieli, wychodząc.
Hermiona wstała z łóżka na którym wspólnie siedzieli i poszła do pierwszych drzwi. Pokój okazał się być obszernie zaopatrzoną garderobą. Na wiszakach znajdowały się przeróżne ubrania; od wyszczępionych spodenek po długie suknie wieczorowe. Chciała przyjść ładnie, fakt. Ale nie będzie odrazu w jakieś sukni bankietowej chodzić. Po wybraniu ubrań skierowała się do łazienki, napełniła wanne wodą nalewając truskawkowy płyn. Leżąc w gorącej wodzie probowała sobie przypomnieć co stało się zanim oberwała zaklęceim, jednak nie udało jej się to. Wszystko widziała jakby przez mgłe... rodzice wyjaśnili jej, że tak może być . A ona im uwierzyła. Po pewnym czasie wyszła z łazienki już ubrana. Na makijaż zostało jej 10 minut. Po dziewięciu usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę
-Nieźle wyglądasz. Widać, że się ogarnełaś , Riddle.
Spojrzała na niego. Pierwsze co jej przyszło na myśl to to, że jest seksowny. Nawet przez ubrania było widać jego mięśnie. Platynowe włosy, szaro-niebieskie oczy, elegancki granatowy ganitur... Draco Malfoy. Nie wiedziała dlaczego, ale jakoś nie była w stosunku do niego przyjacielsko nastawiona. No bo co? Przychodzi i zamiast się przedstawić, lub po prostu przywitać to mówi do niej po nazwisku. Reszta wypowiedzi... nie wiedziała czy to komplement, obelga czy kpina.
-Dlaczego mam przeczucie, że cie nie polubie, Malfoy..? - jej dobry humor prysł.
-Bo jesteś za mądra na życie marzeniami, Riddle. - odpowiedział, patrząc na nią z zainteresowaniem.
-Marzeniami ? Chyba twoimi. - odpyskowała. Jeszcze niecałą godzine temu była w świetnym nastroju, rozmawiając i śmiejąc się z rodzicami, pełna zaufania do świata i zamieszkujących go ludzi. A teraz..? Miała ochote po prostu się z nim kłócić. To było silniejsze od niej.
-Wyszczekana jak zawsze- mruknął, lecz Hermiona to usłyszała. Zawsze to słowo odbijało się echem od jej głowy. On musiał znać ją wcześniej dość blisko, skoro się kłócili. - Chodź, bo zaraz przyślą po nas kogoś.
Korytarze przemierzali w spokoju. Hermiona miała w głowie tysiące pytań, na które chciała uzyskać odpowiedź, ale nie czuła się komfortowo w towarzystwie Malfoya. Liczyła na jakieś cieplejsze powitanie, jakąś ulgę, że się obudziła- jakiekolwiek pozytywne uczucie. W połowie drogi, gdy zorientowała się, że nic już od niego nie usłyszy zaczeła obserwować korytarze. Malfoy Manor faktycznie wydawało się być ogromnym budynkiem o ich milionie , które niezbyt zachęcały do zwiedzania gości.
-Jesteśmy na miejscu. - powiedział, przystając.- Nie zrażaj się do nich. Wejdź dumnie, z uniesioną głową i przywitaj się grzecznie z wszystkimi. Masz być dumna, pamiętaj. - poinformował, zanim weszli. Chciał przepuścić ją w drzwiach, ale Hermiona nadal stała wpatrując się w niego.
-Dlaczego mi pomagasz? Przecież widze, że się nie lubiliśmy i nie że nie chcesz tego zmienić.
-Nie wszystko jest czarno- białe. Są też inne kolory, tak samo jak w każdej sprawie jest drugie dno Riddle. - powiedział tajemniczo i spojrzał na nią. Hermiona nie wiedząc co mogłaby mu odpowiedzieć po prostu weszła przed nim do salonu. Nie było tak źle- dostosowała się do tego co mówił Draco, poznała kilku ludzi, usiadła i zjadła kolacje.
-Hermiono.. zanim wyjdziesz chcielibyśmy ci powiedzieć, że juto idziesz z Draconem na Pokątną.
I tak oto panna Riddle spędziła pierwszy dzień pod nowym nazwiskiem.
*o*
Długością to on może nie powala, ale tak zły to znowu też nie jest... troszkę wyjaśnień, jeszcze więcej tajemnicy. Nie chce i nie będę wszystkiego od razu prostować- na to nie liczcie . :D . Następny rozdział za tydzień, a ja odsyłam Was do zakładki 'W PIGUŁCE...' - przeczytajcie, a zrozumiecie więcej z ich historii . :D Hermiona i Draco nie pokochają się od razu- co widzicie. Mogę tylko zdradzić, że w następnych rozdziałach będzie lepiej i że będą mieli miłe spotkanie na Pokątnej . :-D.
Tutaj taki bonus :
Pokój Miony :
Ubranie Miony :