+ Może wam nie pomogą czytać, ale mi pomogły pisać. Jeśli ktoś nie ma weny- nie może się kupić- naprawdę pomagają :'D
muzyka muzyka muzyka
Rozdział dedykuję:
-Kalipso Va, Nathally Katherine
Riddle ~ aby wróciły do Internetów :o
-Dominice Strymińskiej ( za każde
komentarze, nawet w otoczeniu butów :D) i Darcy Victoria (że nawet na faslook’u mnie
potrafi złapać :**)
-Krukonce2001 ~ za to, że
jest i za nasze rozmowy xD :**
-Agacie Wlaszczyk + zapraszam na jej bloga ! :D http://dramione-dark-desire.blogspot.com/
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
-Zawsze mogło być gorzej…
-Ty to już się lepiej nie odzywaj!
– Wrzasnęła. To było wszystko przez niego i Diabła! Cała ta impreza, problemy,
bałagan.. –Właśnie! Gdzie jest Blaise? Niech on nam pomaga, to on wymyślił tą
imprezę!
-Nie denerwuj się tak, przecież
twoi rodzice się zgodzili.
-Bo nie wiedzieli, że będzie tu
taki syf po ich powrocie. Ja też nie.
-Nie jest tak źle- ocenił
fachowo- Bywało gorzej- mruknął, ale brunetka miała dobry słuch. I zły humor.
-Kazali nam wszystko wysprzątać!
Wszystko! Salon, pokoje, kuchnie* … i nawet wyczyścić swoje rzeczy. Nie
używając magii, jak ty to niby chcesz zrobić?!
-Kochanie, bo ci żyłka pęknie.
Poza tym złość piękności szkodzi, więc uważaj. Diabeł i Pan zaraz będą-
powiedział spokojnie. Nie widział żadnego problemu w sprzątaniu. Zabrano im
różdżki, kazano sprzątać z przyjaciółmi, którzy je mają... Kilka zaklęć i po
krzyku. Spojrzał na Hermionę i zobaczył,
że na dźwięk imienia przyjaciółki się skrzywiła. Pansy miała specyficzny
charakter, ale co zrobiła, że Riddle tak na nią reaguje? – Pokłóciłyście się? –
zapytał nie patrząc na nią. Nie chciał, żeby zabrzmiało to jakoś… troskliwie.
Ot tak, zwykłe pytanie.
-Nie, dlaczego? – Hermiona od
razu się spięła i odwróciła wzrok. Nie miała zamiaru nikomu mówić o jej rozmowie
z Ślizgonką na imprezie. Nikomu, a już na pewno nie Malfoyowi.
-Nieważne- teraz blondyn miał już
pewność, że coś się stało. A skoro Riddle nie chce nic mówić, to dowie się od
Pan, albo Diabła- Merlinie, jak tu jest zimno! Musieli rzucić zaklęcia ochłodzające?!
*
-To dobrze robi na kaca.
-Ja nie mam kaca- fuknęła- Chyba,
że moralnego- dodała ciszej. Na szczęście blondyn nie usłyszał tego, zbyt
zajęty witaniem przyjaciół.
-Mamy posprzątać cały dom, razem
z ubraniami rodziców. No to do roboty! – rzucił Malfoy siadając na krześle. Hermiona
popatrzyła na niego jak na idiotę. Sami tego w trzy dni nie posprzątają, gdy
naprawdę zbiorą się w sobie i ruszą swoje tyłki natychmiast. A on? Dodatkowa
para rąk się marnuje! Mógłby pomóc, a nie rozkładać się na krześle.
-To nam pomagasz, czy nie?!-
krzyknęła po pewnym czasie, gdy Malfoy nie zmienił swojego położenia.
-Słonko, chyba nie uważasz, że ja
będę sprzątać. Jeszcze paznokietki mi się połamią- wyszczerzył się w uśmiechu.
Dla niego już pracował- wkurzanie Riddle wymaga przecież skupienia,
inteligencji, a to, że jest też dobrą zabawą? To tylko dodatek!
-To jak my to mamy niby sami
zrobić? Kpisz sobie, czy co?! – brązowowłosa była bliska płaczu z złości. Jak
można być tak ograniczonym?
-Teraz to ty sobie chyba kpisz.
Myślisz, że ktokolwiek z nas, no może jedynie ty, moje słońce naiwne, ma zamiar
robić to-tu się skrzywił-w mugolski sposób?
-Przecież zabrali nam
różdżki-Hermiona nie dawała za wygraną. Nie była już tak czerwona i nie
krzyczała, ale nadal była zdenerwowana.
-Merlinie, cierpliwości!- mruknął
wznosząc ręce ku niebu - Ale oni je mają! – tu pokazał na stojących w kącie
przyjaciół. Dotąd nie ingerowali w rozmowę. Bo i po co ? Przecież taką dzicz (pomimo tego, że to 2
osoby) nie dadzą rady przekrzyczeć.
-Zapomniałam-mruknęła bardziej do
siebie niż do nich szatynka.
-Co wy tak stoicie? – mruknął
blondyn- Do roboty, sam dom się nie posprząta! –powiedział uśmiechając się
jeszcze szerzej. Zawstydzona Riddle i dyrygowanie ludźmi..? Oj tak, tak, Draco
Malfoy się kłania.
-Od ponad pół godziny próbujemy
wam coś powiedzieć, ale się nie da- warknął Zabini. Na początku kłótnia
przyjaciół go śmieszyła- ot, stare dobre małżeństwo. Ale później zrozumiał, że
musi ich jakoś do siebie zbliżyć. I nawet wiedział jak.
-Mów.
-Moje czary tu nie działają, a Pans nie ma różdżki-
powiedział cicho, choć i tak wszyscy go usłyszeli. Jak na komendę brunetka i
blondyn obrócili się w stronę Pansy. Patrzyli na nią szukając jakiegoś
zaprzeczenia- może Blaise się czymś zatruł, nie wydobrzał po imprezie… dostał
gorączki, bredzi, ma przejawy bujnej wyobraźni. Wszystko, tylko nie prawda. Ale
ona, zamiast zaprzeczyć tylko potwierdziła ich obawy.
-To wina twoich rodziców!-
warknął wskazując na nią palcem.
-Wcale nie! Skąd wiesz, że to nie
twoi to wymyślili?
-Na pewno nie, oni mają granice
wyznaczania kar! Twoim tego brakuje! – nie będzie sprzątał całego domu, ba,
pałacu!
-Przestań o nich tak mówić!-
Hermiona była już cała czerwona na twarzy. Dlaczego tylko Tom i Alice mają być
winni..? Malfoyowie to takie dobre duszyczki, białe baranki?!
-Nigdy przedtem nie mieli dziecka
i nagle pojawiłaś się ty. Niewiadomo, dlaczego cię zatrzymali, a nawet nie
mieli przedtem doświadczenia!- wykrzyczał, zanim zdążył się ugryźć w język.
Poniesie konsekwencje. I to duże.
-O czym ty mówisz?- zapytała
zaciekawiona- Nie mieli doświadczenia? Nagle się pojawiłam? O co ci chodzi?
-Draco się przejęzyczył- wkroczył
Blaise. Gdy Smok coś wywinie, Diabeł zawsze musi sprzątać. Ale teraz Dracon
naprawdę przekroczył granice. Z jego planów nici, no chyba, że chciałby, aby ta
para się wzajemnie pokaleczyła- on chciał tylko powiedzieć, że jego rodzice nie
dają aż takich kar, a ciebie nigdy nie karali, więc dlatego nie mają
doświadczenia- wyjaśniał spokojnie. Co z tego, że właśnie to wymyślił? Miał
nadzieję, że Hermiona mu uwierzy i nie będzie się dalej dopytywała- prawda,
Pansy?- popatrzył wymownie na czarnowłosą. Jak nie ona, to chyba już nikt mu
nie pomoże.
-Tak, Blaise ma racje. Draco
czasami gada od rzeczy, sama się przekonasz- odpowiedziała pierwszy raz
Ślizgonka.
-Dobrze…- mruknęła Hermiona
obiecując, że i tak się dowie, o co Malfoyowi chodzi. Dotąd nie zastanawiał ją
brak zdjęć, listów, czy innych pamiątek rodzinnych. Nie było ich na półkach, w
szufladach.. Nie pytała o nie. Nie pytała też o innych członków rodziny, żadni
krewni jej nie odwiedzali. Czy to było normalne? Wspomnienia też były
niewyraźne, jakby zamazane. A jak już były to nigdy nie rozpoznawała w swoich
rodziców. Na początku tłumaczyła to sobie tym wypadkiem, ale teraz?
-Zabierajmy się lepiej do pracy,
jeśli mamy to dzisiaj skończyć- powiedział Blaise przerywając ciszę- Może ja z
Smokiem wysprzątamy dół, a wy górę? – zaproponował.
-A może będziemy sprzątać
dziewczyna- chłopak? Będzie łatwiej- zaproponowała Pansy. Hermiona ochoczo jej
przytaknęła. Nie miała ochoty sprzątać z Pansy. Możliwe, że będzie się musiała
do niej jeszcze odezwać. Brrr…..
-No to ja z Mioną na dole, a wy
na górze. Załatwione. Gdzie są te rzeczy do sprzątania?
-Prawe drzwi od kuchni-
powiedziała Hermiona. Rodzice mówili im, gdzie są te wszystkie szamtki,
ścierki, miotły… nie wspominali tylko, że rzucili zaklęcie na cały dom.
-Już, idźcie- ponaglił ich
Blaise- w takim tempie to dziś nie skończymy.
A… Miona, dałabyś Pansy jakiś normalnych ciuchów? W TYM nie będzie
przecież sprzątać.
-Leżą w pokoju na łóżku-
powiedziała w stronę przyjaciółki, która tylko kiwnęła głową. Blondyn i
Ślizgonka wyszli, zostawiając ich samych.
-Od czego zaczynamy?- zapytała
brązowooka.
-Od wezwania Erica- mruknął
Zabini bardziej do siebie niż do niej.
-Lange?- wykrztusiła Hermiona.
Tego było za dużo jak na jeden dzień stanowczo za dużo.
-Poznaliście się już?- zapytał,
uśmiechając się- Aaa.. zapomniałbym, że wczoraj ładnie z nim wirowałaś na
parkiecie- Uśmiech Malfoya! Uśmiech Malfoya numer 1 – „I tu cię mam” ( bo innego jeszcze nie poznała) . Czy
wszyscy Ślizgoni tak się uśmiechają?!
-Zatańczyłam z nim może z dwa
razy- mruknęła na pozór obojętnie.
-No tak.. zapomniałem, że byłaś
rozchwytywana później przez męską część
Slitherinu, a nawet i Ravu. Chyba nawet z Smokiem- zaśmiał się.
-To nie tak… ale zaraz, skąd ty
to wszystko wiesz?- zapytała zdziwiona.
-Jestem doskonałym obserwatorem.
Jeszcze nie raz się o tym przekonasz- powiedział w uśmiechem.
-Dobrze, ale teraz już
sprzątajmy, chcę to dziś skończyć. Z czego się śmiejesz?- przyglądnęła mu się.
Miała coś wymalowane na czole, czy jak?
-Wybacz, ale serio myślisz, że
będę sprzątał? Przecież ja nawet nie wiem jak się te przyrządy używa- zakończył śmiechem. Ale
Hermiona nadal nic nie rozumiała.
-Podzielisz się tym ze mną? Co
chcesz zrobić?
-Czarować- odparł jakby była to
najprostsza odpowiedź na świecie.
-Ale jak?
-Chyba nie myślisz, że mówiłem o
tych czarach serio? Załóżmy, że twoi i Smoka rodzice nie są aż tak brutalni.
-No to po co ci Eric?
-Bo inaczej nie uwierzą, że sami
to zrobiliśmy. Poza tym go lubią- mruknął, już z mniejszym entuzjazmem.
-A ty nie?
-Nie mam nic do niego-
odpowiedział, choć w jego głosie dało
się wyczuć niechęć. Hermiona wolała już nie drążyć dłużej tego tematu.
-A Pansy i Malfoy wiedzą o tym,
że kłamałeś..?
-Zacznijmy od tego, że ja nie
kłamię, tylko mijam się z prawdą. Pans założyła, że sam sobie poradzę z czarami
i nie brała różdżki. Tak szczerze, to gdy usłyszałem kłótnie twoją z Draco
wpadłem na ten pomysł. Moglibyście się zbliżyć podczas tego sprzątania..-
mówił, a z każdym kolejnym jego słowem uśmiech mu się poszerzał.
-Że niby ja i Malfoy? – zdziwiła
się Miona. Może i na początku jej się podobał, ale za bardzo go poznała od tego
czasu.
-Wy wyglądaliście jak stare,
dobre małżeństwo! Naprawdę! Poza tym pierwszy raz widziałem, żeby Draco
przejmował się tak jakąś dziewczynom. Moim zdaniem to wy nawet do siebie
pasujecie.
- Chyba nie słyszałeś naszej
kłótni.
-Bo obydwoje macie silne
charaktery, wasze dzieci będą nie do zniesienia- zaśmiał się Blaise.
-Ty chyba zgłupiałeś! Dzieci moje
i JEGO? – Hermiona była chodzącą furią. Ile człowiek może znieść? No ile?! Ten
narcyzowaty blondyn i ona? To ogień i lód, piekło i niebo. To po prostu
niemożliwe. Oczywiście- wiedziała, że będzie musiała z nim spędzać czas- ich
rodzice się przyjaźnią, razem spędzają czas.. . Ten
dom to jeszcze by przeżyła- był naprawdę ogromny i jak dotąd nawet nie siebie
nie wpadli. Kilka obiadków by przeżyła. Ale co będzie w Hogwarcie? Przecież oni
chodzą do jednej klasy, są w jednym domu! Nie może go zawsze unikać.
„Trzeba go będzie jakoś
udobruchać i się zaprzyjaźnić” – pomyślała o Malfoyu- „Nie potrzebuję wrogów”
-…miona! Hermiona!
-Co? – odpowiedziała mało
inteligentnie. Pochłonięta myślami nie zauważyła nawet, że Blaise ją woła.
-No przywitaj się z naszym
gościem- wskazał na kąt pokoju. „ Gdybym mogła, starłabym mu ten uśmiech z
twarzy” pomyślała, obracając się w tamtym kierunku.
-Hej- powiedziała z nieśmiałym
uśmiechem. Podobał jej się i to bardzo, tańczyła z nim wczoraj, ale czy może
powiedzieć coś innego? Nie wiedziała jak ma się zachować, na co sobie pozwolić.
-Hej- odpowiedział z uśmiechem.
Zauważyła, że wahał się nad podejściem do niej, ale w końcu odpuścił.
„Nieśmiały” – przemknęło jej przez myśl. Przejęła inicjatywę i to ona do niego
podeszła, lekko całując go w policzek, na co lekko się uśmiechnął, choć była
pewna, że chciał odwrócić wzrok.
-No to – tu się lekko skrzywił-
gołąbeczki, może byśmy posprzątali? Ja ogarnę salon, a wy skoro tak dobrze się
dogadujecie- syknął- posprzątajcie kuchnie i resztę.
- A co z górą?
-Tam jest dużo mniej pracy, nie
będziemy Smokowi i Pans przeszkadzać- powiedział i dał im znać ręką, że mogą
już iść.
-Chodzisz do Hogwartu? – zaczęła,
by przerwać ciszę.
-Pójdę w tym roku. Wcześniej
chodziłem do Durmstrangu .
-Nie pamiętam tej szkoły.
Opowiedz mi coś o niej.
-To jedna z trzech najlepszych
szkół, a przynajmniej tak mówią. Przyjmują tylko dzieci czystej krwi, lub
półkrwi. Mugolaki nie mogą tam chodzić. Karkarow stawiał przede wszystkim na
naukę czarnej magii, twierdził, że nam się przyda. Nie było różowo nie to, co w
Hogwarcie.
-To, dlaczego dopiero teraz się
przepisujesz? – zapytała. Skoro się mu tam nie podobało to, dlaczego się nie
wypisał?
-Moi rodzice uważali, że to
dobrze. Nawet popierali Karkarowa, dopóki nie poznali go bliżej- wyjaśnił z
tajemniczym uśmiechem.
-Nie poznali bliżej?
-Zaprosili go kiedyś na kolację.
Wiesz, chcieli się jakoś odwdzięczyć za „dobrą opiekę”. Zrobił im wykład o
czarnej magii oraz pokazał kilka zaklęć na mojej ciotce. Nie, nic jej się nie
stało- powiedział, gdy zobaczył jej minę- źle wymówił jakąś formułkę i tylko
się skompromitował. Rodzice uznali, że nie może mnie ktoś taki uczyć, więc
jestem- zakończył z uśmiechem.
-Nie zmienili zdania o czarnej
magii?- zapytała, na pozór obojętne.
-To nie jest tak, że oni są
bardzo źli. Po prostu mieli inne poglądy dotyczące niektórych spraw. Starają
się je zmienić- dodał, jakby chciał przekonać samego siebie- Gotowe- mruknął,
opuszczając różdżkę.
-Chodźmy do Blaise’a , zobaczymy,
czy już skończył- zaproponowała, na co jej przytaknął.
Już od progu dało się słyszeć podniesione
głosy dochodzące z salonu.
-Co tu się dzieje? – zapytała
głośno, by przekrzyczeć chłopaków. „Malfoy dowiedział się o kłamstwie?”
pomyślała.
-Nie mówiliście, że mamy gościa-
powiedział obojętnie. Jego mina nie wyrażała żadnych emocji- jak zawsze
zresztą. „ Jednak było coś w tej jego… perfekcji. Jakby wszystko, co dotyczyło
się jego nie było przypadkiem- artystycznie ułożona grzywka, hipnotyzujące
oczy, usta zaciśnięte w wąską kreskę, wyprostowana, dumna sylwetka.. wszystko
tworzyło wspólną całość. On jest idealny”- stwierdziła z przerażeniem. „ Jedyne
co jest jego wadą, to charakter, chociaż… ja go nawet nie znam” pomyślała z
smutkiem. Złożyła sobie kolejną obietnice tego dnia- zaprzyjaźni się z nim i
pozna go- Dracona Malfoya. „Choćbym to było trudne i potrzebowało wyrzeczeń,
zostanę jego przyjaciółką”. „Czas zacząć ”- pomyślała.
-Prawda, powinniśmy was
uprzedzić- powiedziała z chytrym uśmiechem. Głosy natychmiast ucichły, a wzrok
wszystkich skierował się na tę drobną brunetkę stojącą w progu salonu.
„W co ona gra?” – pomyślał Malfoy. Nikt nie
wmówi mu, że Riddle z własnej woli się z nim zgodziła, a już na pewno nie w
takiej sprawie. Nie wiedział, co ona kombinuje, ale jak na razie mu to nie
przeszkadzało. Poobserwuje i się przekona.
-Skończyliście już sprzątać? –
zapytał ich, choć jego wzrok przeszywał Riddle na wylot. Ona jednak się nie ugięła
i spojrzała mu w oczy. „Niech nie myśli, że się poddam”.
-Tak- odpowiedziała słodko nie
przerywając kontaktu wzrokowego.
-Może…. Może poszlibyśmy coś
zjeść? – zaproponował nieśmiało Eric.
-Tak, chodźmy- podłapał temat
Zabini- Idziecie z nami? – zapytał, gdy para wciąż uparcie się w siebie
wpatrywała.
Ona- zapatrzona w jego stalowe,
nieprzeniknione oczy próbowała dowiedzieć się, o czym myśli, co czuje - kim
jest.
On-zapatrzony w jej czekoladowe,
błyszczące tęczówki próbował zgadnąć, co kombinuje.
-Ja odpadam.- powiedziała,
odwracając wzrok- rodzice za chwilę wrócą, pójdę się umyć.
-No to chłopcy, zostaliśmy sami-
powiedziała zacierając ręce Pansy.
^^^
*salon, kuchnie…- opisywałam Wam
tylko jak wygląda salon, ale w innych pokojach też nie było różowo :v
*ochładzające- w mugolskim
świecie po prostu wyłączyli ogrzewanie, nie miałam pomysłu jak mam to inaczej
napisać :v
~~~~
Na rozdział czekaliście jedyne..
18 dni ;oo Naprawdę miał być szybciej, zaczęłam go pisać jakieś 3 dni temu, ma ok.
2200 słów i niecałe 6 stron w Wordzie. Się sprężyłam ! :D
Teraz mam 3 dni wolnego ( testy
piszą ;d )więc postaram się coś napisać. Ale… Harry Potter poszedł w „odstawkę”
dla Zmierzchu ! Nie znosiłam tego, jakieś 2 miesiące temu oglądnęłam sobie film
i teraz go kocham <33 Perfekcja Edwarda mnie przeraża, ale chce więcej i
więcej :v Na telefonie mam ponad 300 gifów i cytatów z filmu, ale po prostu się
zakochałam :oo
Ostatnio też zauważyłam, że jest mało
komentarzy. Takżte ten… proszę o komentarze ! Fajnie byłoby wiedzieć, że ktoś
to czyta :D
I ostatnie… powodzenia
Gimnazjaliści ! :**
P.S. Oczywiście niezbetowany ;v
Bella Nixon :**